wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział II

I'm waking up, I feel it in my bones,
Enough to make my system blow.

~*~*~*~

  -Poważnie? Nie zgodziła się?- zapytał z niedowierzaniem w głosie Syriusz po raz dziesiąty.-Ale co konkretnie powiedziała?
  -Żebym znalazł inne rozwiązanie, i że nie wchodzi w układy ze złem wcielonym. Poza tym, nie wierzy, że mogłoby mi się kiedykolwiek udać.
  James był przygnębiony, a Black nie mógł patrzeć, jak jego przyjaciel cierpi.
  -Daj spokój. Razem na pewno coś wymyślimy. Nie bez powodu mamy na nazwisko Potter i Black.- zaśmiał się Łapa. Szukali właśnie gdzie podziała się staruszka z wózkiem słodyczy, bo zgłodnieli. James potargał włosy w zamyśleniu.
  -A jak twoje sprawy z dziewczynami? Wychodzisz z wprawy, bo miałeś w wakacje tylko 3.
  -Cóż... Nawet ja chcę się ustatkować. Przecież wiesz, że wysłałem około sto listów do Dorcas.- westchnął Syriusz.
  -Co za ironia. Każda chce ciebie, a ty chcesz tylko jednej.-powiedział ironicznie James.
  -Ty coś o tym wiesz, hmm?- odgryzł się Łapa, za co dostał sójkę w bok.
  Najlepsi przyjaciele wybuchli głośnym śmiechem. Uwielbiali swoje towarzystwo. Nawet mieszkali razem. Syriusz uciekł do Jamesa, nie lubił swojej rodziny. Potępiali go, bo nie był w slytherinie, jak reszta. Matka miała obsesję na punkcie czystości krwi, co też często wywoływało u niego ataki wściekłości.miał dość, więc odciął się od tego toksycznego świata. Państwo Potterowie traktowali go jak własnego syna, a Rogacz był dla niego bratem.
  -Właściwie... przyszło mi coś do głowy.-powiedział nagle Potter, przerywając drugiemu w połowie zdania.-Chodź.-popchnął go w stronę pustego przedziału.
  -Okej... Zaczynam się bać, że masz jakieś gejowskie zapędy...-powiedział zdziwiony.
  -Nie pieprz głupot.-powiedział James, nie przywiązując zbyt dużej wagi do słów przyjaciela. Wyciągnął z kieszeni kawałek pergaminu i jakieś stare piórka. 
  -Zadziwia mnie to, jak pojemne masz te kieszenie, ale po...-nie skończył, bo James podał mu kartkę, na której nakreślił na szybko kilka słów.

  "Uroczyście przysięgam, że pomogę mojemu przyjacielowi, Jamesowi Potterowi, w zdobyciu i związaniu się z Lily Potter, nawet kosztem wielu wyrzeczeń." 

  -A teraz podpisz własną krwią. To coś w rodzaju cyrografu. 
  -Umowa z diabłem?-zaśmiał się Syriusz.
  -Diabłem z magicznymi mocami.-powiedział Potter złowieszczym tonem i demonicznym uśmieszkiem na ustach.
  -Okej, już podpisuję.-zaklęciem rozciął niewielką linię na przedramieniu, umoczył końcówkę piórka i podpisał.
  -Dzięki stary. Jesteś najlepszym kumplem jakiego można sobie wymarzyć.

~*~*~*~

  Resztę drogi spędziłam na czytaniu. Przynajmniej chciałabym, żeby tak było. Lepszym określeniem byłoby "na nieudolnych próbach skupienia się na czytanym tekście". Rozpoczęcie roku przebiegało... tak jak co roku. Wydaje mi się, że profesor Dumbledore z każdym rokiem jest coraz bardziej zwariowany. Oczywiście szanuję go, jak każdy, ale czasem zapominam, że jest największym czarodziejem naszych czasów. Co się tyczy Pottera... Nie wiem, co myśleć. Wydaje mi się, że nie mówił do końca poważnie z tym układem. Sam pewnie tego do końca nie przemyślał. Po tygodniu złamał by każde dane słowo. Może rzeczywiście mu zależy, ale nie wierzę, by z jego ego, które ledwo mieści się w zamku i gryfońską dumą oddał znicz. Chyba się położę, ale najpierw się wykąpię. Dobranoc, drogi przyjacielu, który tak wdzięcznie wysłuchujesz moich narzekań i trzymasz u siebie moje tajemnice. 

  Lily chwilę jeszcze wsłuchiwała się w ciche pochrapywanie współlokatorek. Zastanawiała się tylko, gdzie do jasnej cholery, jest Dorcas. Była jej najlepszą przyjaciółką, chociaż ich początki tego nie zwiastowały. Zaczęło się w pierwszej klasie, kiedy profesor McGonagall posadziła je w jednej ławce na pierwszej lekcji i kazała spróbować zamienić piórko w patyczaka. Oczywiście nie sądziła, by komukolwiek mogło się to udać, chciała po prostu pokazać im, że transmutacja wcale nie jest łatwa. Wszyscy, oprócz wybuchowej Dorcas, bezskutecznie próbowali wykonać polecenie nauczycielki. Panna Meadows stwierdziła, że pani profesor zbyt wiele od nich wymaga. Wściekła się, wywróciła stół i nazwała nauczycielkę puszczalską suką. W tedy nie miała pojęcia, co oznaczają te słowa, ale wydały się jej najbardziej trafne. W każdym razie efekt był taki, jaki miała w planach. Przynajmniej w połowie. Nauczycielce najpierw odebrało mowę, zrobiła się czerwona, następnie fioletowa, zielona i biała jak papier. Później odebrała Gryffindorowi 50 punktów i wyrzuciła ją z klasy. Dziewczyna zostawiła w klasie rzeczy, więc McGonagall poprosiła Lily, żeby oddała je Meadows. Od kiedy Lily i Drocas podały sobie ręce na korytarzu, były nierozłączne. Nikt nie mógł tego zrozumieć. Jak kujonica Evans, za którą non stop biega Potter, mogła zaprzyjaźnić się z tą szaloną, nieobliczalną i narwaną Meadows?! Miały to gdzieś i kochały się nawzajem jak siostry.
  W końcu Lily uśmiechając się wyszła z wanny. Nawet nie miała pojęcia jak się w niej znalazła i ile czasu w niej siedziała. Jednym zaklęciem osuszyła włosy i ubrała miękki, biały szlafroczek.
  Kiedy tylko wyszła, do pokoju wpadła Dorcas, czerwona na twarzy i zdyszana.
  -Ubieraj się.-rzuciła krótko, z uśmiechem dziecka, które znalazło pod choinką wymarzony prezent.
  -Ale, że c...
  -Jesteśmy zaproszone na prywatkę.-powiedziała szybko.
  -Hej, bo się posikasz. Poza tym, kto normalny używa określenia "prywatka"?-zapytała Lily tłumiąc śmiech.
  -Ach nieważne. No prywatna impreza. Jest mało osób, dużo alkoholu i fajna muzyka. Pomaluj się, ubierz ładnie i idziemy. A! Załóż maskę. Wszyscy będą je mieć.
  -Zgoda, zgoda.-odparła w końcu dziewczyna, uciszając przy okazji przyjaciółkę, by ta nie obudziła śpiących dziewczyn.
  Oczy podkreśliła Delikatnie linerem, a usta pomalowała na kolor czerwony. Założyła długą bokserkę z napisem "follow me down" i marmurki do kostek oraz czarne lity. Wyglądała świetnie. Jej maska była w czarnym kolorze. Dorcas wybrała mocniejszy makijaż, obcisłą skórzaną spódniczkę, koszulę w kwiatki, której rękawy podwinęła, oraz czarne szpilki.
  Kiedy Lily układała włosy, zapytała po cichu Dorcas:
  -Tak właściwie... kto nas tam zaprosił?
  -Chyba wiesz kto.-odparła tylko Meadows, przeglądając się w lustrze i oceniając swoje dzieło.
  -Masz szczęście, że wyglądam tak cholernie dobrze. Inaczej bym się rozmyśliła.-odparła chłodno.
Dorcas uniosła brew do góry, ale postanowiła tego nie komentować.
  Po krótkiej chwili, podjęła jednak rozmowę.
  -Mi to też nie leży do końca. Patrz.-i rzuciła przyjaciółce na łóżko pudełko. Lily otworzyła je ostrożnie i zdziwiła ją jego zawartość. Pudełko było pełne listów od... Syriusza.
  -Wszystkie są od...
  -Tak.

~*~*~*~

(klik)

  Lily była po trzecim drinku, kiedy wreszcie zdecydowała się wejść na parkiet. Dormitorium, w którym odbywała się "prywatka" jak to nazwała Dorcas,była dość duża, by pomieścić 12 osób. Rozpoznawała Dorcas, Blacka, Lupina, Franka Longbottoma, Alicję, która była ich współlokatorką, Juliette, najlepszą przyjaciółkę Alicji i oczywiście, albo raczej niestety Jamesa. Wyglądał świetnie w czarnych spodniach i jasno-niebieskiej koszuli z długimi rękawami. Dziewczyna odgoniła od siebie te myśli.
  Gdyby nie była wstawiona, nigdy w życiu nie próbowałaby się pchać na parkiet, bo tańczyła pokracznie na trzeźwo. Miała słabą głowę i gdy tylko usłyszała piosenkę, swojego ulubionego zespołu, pociągnęła Dorcas za rękę i zaczęły rytmicznie poruszać biodrami. Obiecała jej, że nie pozwoli Blackowi się do niej zbliżyć i właśnie spełniała tę obietnicę. Muzyka rzeczywiście była świetna.

If you could only see the beast you've made of me
I held it in but now it seems you've set it running free
Screaming in the dark, I howl when we're apart
Drag my teeth across your chest to taste your beating heart

James patrzył na Lily pożerając ją wzrokiem. Była dla niego tak piękna, tak idealna. Pragnął jej ponad wszystko. Nie wiedział dlaczego tak bardzo go nienawidzi. Poza tym, że uważała go za próżnego. I zadufanego w sobie... Nie miała do tego powodów.


  W tym czasie zmieniła się piosenka. Rozpoznał ją natychmiast. Była to ulubiona piosenka Lily. Kiedyś Dorcas, jak to zwykle miała w zwyczaju, paplała non stop do Syriusza ze zdenerwowania i napomniała coś o tym, że to ulubiona piosenka Lily. Rzeczywiście była świetna, nie mógł temu zaprzeczyć. Podszedł od tyłu do dziewczyny i szepnął jej do ucha.
  -Specjalnie dla ciebie, Evans.
  Dziewczyna chciała odejść do jednego z krukonów, który reprezentował się nie najdorzej, ale James chwycił ją za rękę i obrócił tak gwałtownie, że nie zdążyła na to zareagować. Znaleźli się tak blisko siebie, aż niemal ich ciała połączyły się w jedność. Ciężko było zapanować nad elektrycznym przyciąganiem, powstałym między nimi, tym bardziej, kiedy w głowie szumiało od wódki. 
  James podał jej rękę i zaczęli lawirować na parkiecie.

She told me not to step on the cracks
I told her not to fuss and relax
Pretty little face stopped me in my tracks
But now she sleeps with one eye open
Well that's the price she paid

  Na dźwięk tych słów James puścił dziewczynie oko. Ich taniec był coraz bardziej zmysłowy. Rozumieli się doskonale. Poruszali się jak zawodowi tancerze. Ruda nie przypominała siebie w żadnym calu. Była seksowna jak nigdy. Piosenka wzniecała u niej cechy, o których sama nie miała pojęcia. Chłopak z trudem powstrzymywał się by nie rzucić się na nią. Pragnął jej tak bardzo...


I took a knife and cut out her eyeI took it home and watched it wither and die
Well, she's lucky that I didn't slip her a smile
That's why she sleeps with one eye open
But that's the price she paid.
I said: " hey, girl with one eye
Get your filthy fingers out of my pie"
I said: "hey, girl with one eye
I'll cut your little heart out cause you made me cry".
I slipped my hand under her skirt
I said don't worry, it's not gonna hurt
Oh, my reputation's kinda clouded with dirt
That's why you sleep with one eye open
That's the price you paid
I said: " hey, girl with one eye
Get your filthy fingers out of my pie"
I said: " hey, girl with one eye
I'll cut your little heart out cause you made me cry"
You made me cry.
  Lily była już niesamowicie zmęczona. Kosmyki włosów lepiły jej się do spoconego czoła.
  -Jesteś taka piękna...-powiedział James, ale zanim skończył, dziewczyna zakręciła się i wróciła do tańca.

I said: " hey, girl with one eye
Get your filthy fingers out of my pie"
I said: " hey, girl with one eye
I'll cut your little heart out cause you made me cry"
You made me cry.

  Kiedy piosenka dobiegła końca, Lily odsunęła się od chłopaka i odeszła w swoją stronę.
  -To może jeszcze jedną?
  -Nie ma mowy. Dobranoc.

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział I

"This meant more to you than it did to me"
~*~*~*~

  Na peronie 9 i 3/4 było tego dnia głośno. Co roku, właśnie w tym dniu, właśnie na tym peronie, zbierała się młodzież i dzieci ze swoimi rodzinami. Nie była to jakaś hołota, czy zwykłe zbiorowisko. Tego dnia, a był nim pierwszy września, rodzice żegnali swoje dzieci odjeżdżające do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie.
  Pewna rudowłosa osóbka również w tym dniu zawitała na stacji King's Cross z rodzicami i siostrą. Dziewczyna była prześliczna. Miała zielone oczy, których odcień przypominał kolor liści dębów wiosną, zgrabny nosek delikatnie upstrzony piegami, a twarz w kształcie serca, na której osadzone były pełne, czerwone usta, okalały ognisto-miedziane włosy. Mleczna skóra pięknie kontrastowała z wachlarzem gęstych, czarnych rzęs. Policzki miała zaróżowione radością, a uśmiech na twarzy emanował szczęściem. Była marzeniem wielu uczniów płci męskiej Hogwartu.
  -Uważaj na siebie, córeczko.-mówił z rozczuleniem mężczyzna, całując Lily w czubek głowy.
  -Wyślij nam sowę jak najszybciej po przyjeździe. Będziemy pisać co miesiąc.-powiedziała pani Evans tuląc do siebie córkę na pożegnanie.
  -Petunio, pożegnaj się z siostrą. Nie będziecie się widzieć bardzo długi czas.-wspomniana osoba, na dźwięk tych słów podskoczyła, jak spłoszone zwierzę. Minę miała, jakby zbierało jej się na zwrócenie wszystkiego, co zjadła na śniadanie. Szybko przywołała na twarz coś, co w jej mniemaniu wyglądało jak uśmiech i z największą odrazą malującą się w oczach potrząsnęła wyciągniętą w jej stronę dłonią siostry. Nerwowym ruchem odgarnęła opadające jej na czoło blond włosy.
  -Lily... eee... do zobaczenia. -powiedziała Petunia i szybko cofnęła rękę wyciągniętą w stronę siostry, blada jak papier.
  Lily przez te wszystkie lata przyzwyczaiła się do tego jaka była jej siostra. Wiedziała, że dziewczyna miała trudności ze zrozumieniem otaczającego ją świata magicznego. To była wada ludzi pozbawionych wyobraźni. Nie potrafili wyobrazić sobie pięknych rzeczy, które mogą je spotkać. Pięknych lub strasznych.
  Kiedy tylko jej rodzice i siostra zniknęli, usłyszała za sobą zimny, przesączony jadem i ironią głos:
  -Co jest, Evans? Twoja mugolska siostra nie chciała pobrudzić się szlamem?-zakpił Lucjusz Malfoy ku uciesze jego "świty" - Narcyzy i Bellatrix Black, Rudolfa Lesrange'a oraz ich nowego nabytku Severusa Snape'a. Ten ostatni był niegdyś bardzo blisko z Lily, ale wszystko zepsuło napięcie spowodowane jego pociągiem do czarnej magii i arystokratycznych ślizgońskich dupków. Ich ulubionym zajęciem było znęcanie się nad innymi i dokuczanie mugolakom. Lily miała szczególne "względy".
  -Zapewne dlatego tak szybko uciekła.-ciągnął dalej Malfoy, uśmiechając się wrednie do dziewczyny.
  -Uciekła, bo zobaczyła jakiegoś kretyna, pewnie chodziło o ciebie.-odcięła się.
  Ruda była świadoma tego, jak zareaguje blondyn, ale była szybsza. Pierwsza wyciągnęła różdżkę, chociaż chłopak miał za sobą towarzystwo.
  -Wcale mnie to nie dziwi. Takiego kretyna przestraszyłby się każdy. No. Prawie.-usłyszeli znajomy głos.-Spadaj Malfoy.
  -Siemasz Smarku! Jak wakacje? Umyłbyś wreszcie włosy, chłopcze.-do pierwszego głosu dołączył następny.
  -Spadajcie, jeśli nie chcecie mieć problemów z wstaniem z podłogi.-powiedział kolejny.
  -Ach, taka rycerskość to rzadkość, nieprawdaż Evans?-rzucił Rudolf w stronę Lily sarkastycznym tonem. Malfoy omiótł jedynie nowo przybyłych nienawistnym spojrzeniem i kiwnął na resztę, by się wycofali. Nawet on nie chciał zadzierać z Potterem, Blackiem i Lupinem.
  -Nie ma za co.-odezwał się James, odwracając się w stronę rudowłosej.
  -Sama dałabym sobie radę.-powiedziała, lekko naburmuszona.
  -Nie wątpię w to.-wyszczerzył zęby w uśmiechu Potter.
  -Pieprz się.-odparła poirytowana.
  -Propozycja?
  -Chciałbyś.-zakończyła i odwróciła się w stronę wejścia do pociągu.
  -Nawet nie wiesz, jak bardzo, Evans.-mruknął James pod nosem, omiatając ją wzrokiem.

(klik)

~*~*~*~

  Lily siedziała sama w ostatnim wagonie i przedziale. Nie miała problemów z nawiązywaniem kontaktów, wszyscy w domu Godryka Gryffindora bardzo ją lubili. Miała jedną najprawdziwszą przyjaciółkę, ale dzisiaj chciała być sama. Na wakacjach zaczęła pisać pamiętnik, i trochę się od niego uzależniła. Prowadziła go w zwyczajnym zeszycie, w drobne kwiatuszki na okładce.Wyjęła go z torby podręcznej, żeby zapisać notatkę z poprzednich zdarzeń i swoich odczuć związanych z rozpoczęciem roku, dnia i nowych trosk, problemów, miłości, znajomości... 
  Wsłuchała się w rytmiczne uderzenia mosiężnych kół o stalowe tory. Przygryzając w zamyśleniu ołówek, próbowała ubrać myśli w słowa. Nie wiedziała od czego zacząć, nie wiedziała, czy w ogóle ma ochotę cokolwiek pisać. Po dłuższej, chwili schowała pamiętnik z powrotem do swojej torebki. 
  Wyjęła z niej podręcznik do transmutacji, który miała zamiar przeczytać w drodze do szkoły, ale jej myśli zaprzątała pewna osoba. James. W końcu nie wytrzymała i wyszła, by zaczerpnąć powietrza. Nie chciała ryzykować, że natknie się na kogoś znajomego lub nie, więc zamiast wychodzić do przejścia między wagonami, skierowała się w kierunku tylnych drzwi. Szum wiatru był niemal ogłuszający, smagał jej policzki jak biczem. Nie przejmowała się tym. Od jakiegoś czasu w ogóle mało rzeczy ją obchodziło. Nadal zależało jej na dobrych ocenach i zaufaniu rodziców, ale to co robiła za ich plecami, było... po prostu złe.
  Oparła się plecami o ścianę wagonu i zamknęła oczy. Pozwoliła łzom płynąć po policzkach. Dlaczego płakała? Przecież nawet go nie lubiła. Był arogancki, zadufany w sobie i miał ten swój irytujący specyficzny sposób mierzwienia włosów, który zawsze ją denerwował. Słowa Malfoy'a również były bez sensu, ale czuła się, jakby ktoś przyciskał jej do serca rozżarzony do czerwoności pręt. Może mieli rację i rzeczywiście była nikim? Może... Może to wszystko rzeczywiście było bez sensu? Może jej istnienie było bez sensu...

~*~*~*~

  -Daj spokój, Jammy. Zachowałeś się w porządku.
  -Wiem, ale to wcale nie poprawia mi humoru.-odparł Potter na słowa pocieszenia.
  -Daj spokój, Luniaczku. Nie przemówisz mu do rozsądku, kiedy jego myśli zaprząta słodka Lily. -powiedział znudzony Syriusz. Zbyt dobrze znał swojego najlepszego przyjaciela. James potrzebował Lily, a nie słów pocieszenia i dobrego serca Remusa. -Ach słodka, słodka... Nie pogardziłbym taką jak ona. Albo i dwiema. Glizdek, odstaw te czekoladowe żaby. Jesteś wystarczająco gruby.-zakończył swoją wypowiedź, wywracając z irytacją oczami.
  Wszyscy czterej, pogrążeni w ciszy, zajęli się sobą. James wypuszczał znicza i kiedy wydawało się, że ten mu umknie, łapał go w powietrzu z niezwykłą precyzją, na co Glizdogon reagował zduszonymi okrzykami podziwu. Lupin czytał jakąś książkę, a Black postanowił się zdrzemnąć. 
  Mijali domy, wyjechali z miasta, opuścili przedmieścia, a minuty ciągnęły im się w nieskończoność. James w końcu wstał i wyszedł.

~*~*~*~


  Lily była tak zapłakana, że nawet nie zauważyła, kiedy przestała być sama. Ktoś usiadł obok niej i pozwolił jej oprzeć się na swoim ramieniu. Ktoś wysoki i silny. Podobał jej się jego zapach. Był przyjemny i czuła się bezpiecznie. Nie mówił nic. Po prostu był. W końcu, o piętnastu minutach ciszy, zapytał:
  -Co się stało, Evans? Jeśli ktoś ci coś zrobił, nie dożyje jutra.-powiedział głosem pozbawionym zwykłej arogancji, ścierając przy tym łzę, która spływała jej po policzku.
  Ten głos zadziałał na nią jak kubeł zimnej wody. Bez słowa skierowała się do wejścia. James nie mógł się powstrzymać od myśli, że Lily pięknie wygląda, kiedy płacze i gdy wiatr rozwiewa jej ciemno-rudą czuprynkę.
  -Zaczekaj...
  -Jakiego słowa nie rozumiesz w zwrocie : "odczep się, nie umówię się z tobą"? MDLI mnie na twój widok. Ciągle oglądasz się za innymi dziewczynami, pajacujesz i popisujesz się przed innymi, ukradłeś znicza, a bawiąc się nim uważasz, że jesteś bohaterem. Zwyzywałeś Malfoy'a, a sam nie wahasz się rzucać zaklęciami w stronę osób słabszych lub po prostu dla zabawy.-wykrzyczała dziewczyna, ciskając wzrokiem błyskawice w stronę Pottera. 
  -A gdybym zrezygnował z tego wszystkiego, uwierzyłabyś, że chodzi mi tylko o ciebie.-odparł James poważnym tonem. 
  Lily zamarła z ręką na klamce. Nigdy w życiu nie pomyślałaby, że usłyszy coś takiego z ust szukającego Gryfonów. Po pierwsze, nie wierzyła, by coś takiego mogło się udać, a po drugie... cóż. Uważała, że jest jedynie jego kolejną zabawką - jeśli w końcu zwabi się w jego sidła, zostanie odtrącona po kilku pocałunkach. Jak każda.
  -Zawrzyjmy układ. Nie będę się oglądał za innymi dziewczynami, nie rzucę żadnej klątwy dla uciechy publiczności i zwrócę skradzionego znicza. Będę poważny i nie będę tak często pyskował do nauczycieli, których nie lubię. Jeśli mi się uda, umówisz się ze mną w Londynie. Mam tylko jeden warunek - pozwolisz mi być blisko siebie.
  Dziewczyna zawahała się. 
  -Więc?

~*~*~*~

Koniec pierwszego rozdziału.
I jak Wam się podobało? Mam nadzieję, że w miarę :D
notka pisana trochę na szybko i bez sprawdzania,
więc z góry przepraszam za błędy ;x

Jako, że raczej nikt mnie z Was nie zna,
jestem Pola (Avada) i uwielbiam pisać opowiadania.
Historia Lily i James'a urzekła mnie w "Zakonie Feniksa" i
już długo nosiłam się z zamiarem założenia tego bloga.

Jeśli nie lubicie rocka i alternatywy, to wybaczcie,
ale linki z piosenkami tego typu będą pojawiać się bardzo często.
Czasami chodzi o tekst, czasami o nastrój panujący w piosence.
Dodaję takie piosenki jakie moim zdaniem charakterem
lub przekazem obrazują scenę opisywaną w opowiadaniu.

Mam nadzieję , że nie zanudzam, więc mam jeszcze jedną małą prośbę, a mianowicie :
CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
Proszę Was bardzo, jeżeli tu jesteście i przeczytaliście choć kawałek,
to wyraźcie swoją opinię, dobrą czy złą, żebym wiedziała,
na co mam zwrócić uwagę. To chyba tyle.

Jeżeli komuś podoba się to na tyle, że chciałby być informowany
 na bieżąco o pojawiających się wpisach,
podajcie w komentarzu link do bloga, numer gg
czy jakikolwiek inny sposób komunikacji :D

Miłego odbioru.

XOXO Avada ;*